W głowach i w życiu, wiedzieliśmy że chcemy jechać, wiedzieliśmy czym, nie wiedzieliśmy z kim, skąd wytrzasnąć super pojazd, za co ani gdzie pojedziemy.
Były spotkania, były ustalenia, było szukanie auta. Piotrek - jako najbardziej zaangażowany - ganił resztę za brak współpracy. Franek - chłodny realista - noce i dnie poświęcał na przeglądanie internetów w poszukiwaniu idealnego busa.
Przy dużych ilościach piwa ustalilismy z czasem dokąd jedziemy, na czym najbardziej nam zależy, na jak długą wycieczkę możemy sobie pozwolić.
Szukanie busa trwało i trwało i nic nie wskazywało na to, że niedługo się skończy.
Jak to zwykle bywa z wielką miłością - przyszła niespodziewanie. Tuż przed snem, dając OLX ostatnią szansę, Piotrek znalazł TEGO JEDYNEGO. Mniej niż 10 km od domu, obrzydliwie zielony i w dobrej cenie - w krótkim czasie volkswagen t4 zdobył nowych właścicieli a do mnie osobiście dotarło, że wyjeżdżam gdzieś daleko, na cały miesiąc, śpiąc gdzie popadnie,a to wszystko z siedmioma spoconymi ciałami, upchanymi w małej melatowej puszcze z dziurawą podłogą.
Jedziemy do Albanii.
A tak wyglądał bus po wstępnych oględzinach:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz