środa, 12 sierpnia 2015

Balaton

Wczoraj rozmawialiśmy sobie o tym, jak cudowne musi być spanie na polu golfowym, a po doświadczeniach z pierwszego noclegu marzyliśmy o równej, zielonej trawce. Przypomieliśmy sobie o naszych marzeniach rano, świadomi tego że w pewnym sensie nasze życzenia się spełniły. Przy śniadaniu staraliśmy się więc pomóc szczęściu, rozmawiając o noclegu w pięciogwiazdkowym hotelu za free, z drinkami z palemką i paniami w bikini na brzegu basenu. 
A nasze boisko było fantastyczne, można powiedzieć że się wyspaliśmy.


 Po naradzie wojennej z dnia poprzedniego na cel obraliśmy sobie węgierskie jezioro Balaton. Nie mieliśmy dużo do przejechania, GPS wie lepiej, ale to było nie więcej niż 150 km, a skoro nie wyruszaliśmy z Austrii późno, chcieliśmy spędzić nad jeziorem jak najwięcej czasu. Chyba każdemu z nas marzył się leniwy dzień bez niekończącej się jazdy w rozgrzanej puszce bez klimatyzacji. Plan był prosty: byczyć się jak najdłużej, zjeść pyszny obiad, wypić lokalnego wina i spać niewinnie jak niemowlak. Znaleźliśmy więć kemping na naszą kieszeń, zjedliśmy pysznego kurczaka z ryżem doprawionym wyjątkową przyprawą węglową i kąpaliśmy się w baaardzo ciepłym jeziorze. Najbardziej podobał nam się przedostatni punkt programu, a wina za 5 zł były tak pyszne, że Franek po spróbowaniu postawił oczy w słup i oświadczył, że oto jest zdecydowany wyrzucić wszystkie swoje ciuchy żeby zrobić miejsce na kolejne butelki.
Bartek stwierdził, że ze wszystkich państw odwiedzonych do tej pory to na Węgrzech czuje się najbardziej domowo i coś w tym jest. Na pewno czulibyśmy się lepiej, gdybyśmy rozumieli cokolwiek z tego języka orków, ale mamy chociaż przedsmak Albani, gdzie naszą ostatnią barierą na komunikację będą turyści. Przejeżdzając przed węgierskie miejscowości można zapomieć o odczytaniu drogi ze znaków, rozumiemy tylko ,,centrum", a reszta nazw wygląda dla nas tak, jakby komuś wysypały się literki z woreczka ze scrabli i z tego powstały słowa.Polak i Węgier dwa bratanki ale chyba tylko dlatego że po wódce język przestaje być barierą. Zauważyliśmy też że co noc śpimy w innym kraju, cudowne uczucie, serdecznie polecamy każdemu!

PS.  Gorące pozdrowienia dla Iśki, sto lat, toast był!

2 komentarze:

  1. Fajnie, trzymajcie się ciepło:) Szerokości! Już szykuje specjał na Wasz powrót. Pozdro, Tomasz Sz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Halo halo?
    Bardzo się cieszę, że dobrze bawicie się przepijając wszystkie ubrania - Franek - ale dajcie jakieś znaki życia. Relacja mile widziana bo już zaległości rosną.
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń