czwartek, 20 sierpnia 2015

Kupari

Obudziliśmy się skoro świt, a konkretnie obudził się Bartek, nasz wycieczkowy budzik przenośny. Okazało się, że nie rozbiliśmy się na takim odludzi jak myśleliśmy - parking był tuż przy ruchliwej ulicy, prowadzącej na plażę i (jak się później okazało) przy ulubionej miejscówce chorwackiej policyji. Zebraliśmy się migiem i przejechaliśmy 100 metrów. Iiiiii... ta-dam! Piękna zatoka, piękna woda, piękne lasy a w lasach, tuż nad morzem, hotele. Kilka budynków, małe, duże, wszystkie opuszczone, ostrzelane w czasie wojny z lat 90-tych. Było magicznie, uwielbiamy takie klimaty. Małe hotele wyglądały jak miejscowe dworki, miejscami zapadnięte dachy, ozdobne framugi okienne, zdobienia na murach, pordzewiałe drabinki pod winorośle, w środku ozdobne tapety, pozdzierane z biegiem czasu, piękna (kiedyś i teraz) kamienna podłoga w kawałkach. Cudowne. Większy hotel miał 4-5 pięter. Miliony pokoi, szyb windowy, patio, palmy wrastające przez okna na korytarze pełne szkła i kawałków drewna. Było też wejście na dach, na który wbił Maciek. Jako że Maciek jest kulturalnym chłopcem, przywitał się z obecnym tam turystą ,,hello". W odpowiedzi usłyszał ,,dzień dobry, na dach wchodzą tylko Polacy". Mamy mnóstwo zdjęć z kamiennych balkonów z widokiem na zatokę. A woda w zatoce cieplutka i przyjemna, pływaliśmy jak szaleni.
I tak było pięknie, pięknie i zostalibyśmy tam na noc, gdyby nie to że nasze tablice rejestracyjne znlazły się w bazie policyjnej. A to za sprawą miejscowego konfidenta, który zawiadomił policję o tym, że wieszamy swoje pranie na publicznym parkingu. Wniosek - obozujemy. Policja przyjechała, pouśmiechała się i łądną algielszczyzną kazała nam się zebrać w ciągu kilku godzin. Mandat za spanie na dziko w Chorwacji wynosiłby tyle, że nie wiadomo, czy byśmy się wypłacili, więc wybór był prosty- pojechaliśmy na kamping. Kemping w Chorwacji, który był rodem z Londynu - wyglądał jak park, mnóstwo drzew, liście na trawniku, betonowe alejki a na środku dwupiętrowy, czerwony autobus. Było też wifi i miejsce na grilla, z czego chętnie skorzystaliśmy. Sen przyszedł późno, ale za to szybko.

1 komentarz:

  1. Po powrocie koniecznie urządźcie slajdowisko! :) Super się czyta bloga, ale nie mogę doczekać się Waszego powrotu. Szerokiej drogi!

    OdpowiedzUsuń